Przyprawy w kuchni japońskiej

Myśląc o przyprawach używanych w różnych krajach świata, większość osób bez problemu skojarzy Meksyk z chili, Indie z curry czy kuchnie śródziemnomorską z oregano i bazylią. W przypadku Japonii, kwestia nie jest już taka prosta. W Polsce kuchnia Kraju Kwitnącej Wiśni, kojarzy się z surową rybą, która zachowuje swój naturalny smak. Po dłuższym zastanowieniu amatorzy sushi wymienią wprawdzie shōyu – sos sojowy oraz wasabi – nazywane potocznie japońskim chrzanem, ale będzie to już koniec listy japońskich przypraw znanych powszechnie w naszym kraju. Czy to znaczy, że jest ich tak mało? Odpowiedź na to pytanie wymaga nie tylko przewertowania książek kucharskich, ale również przyjrzenia się całej kulturze kulinarnej Nipponu.

Na słono

Japończycy od czasów najdawniejszych rozsmakowali się w produktach surowych (ryby, owoce morza, warzywa). Początkowo związane było to z brakiem sprzętów i znajomości odpowiednich technik kuchennych, z czasem stało się jednym z elementów kultury kulinarnej. Do dnia dzisiejszego obowiązuje zasada, że przy pomocy przypraw i dodatków należy wyeksponować naturalny smak tego, co jemy, a nie go zabić. Stąd też kuchnia Kraju Kwitnącej Wiśni, z naszego punku widzenia, jest bardzo uboga zarówno, jeśli chodzi o różnorodność, jak i ilość stosowanych przypraw.

Bez względu na szerokość geograficzną królową wszystkich składników mających na celu polepszenie smaku jest sól. Od wieków służyła ona w Japonii nie tylko jako przyprawa, ale również środek konserwujący. Mieszkańcy Archipelagu Japońskiego wykorzystują ją też do przygotowywania tsukemono (marynaty i kiszonki). Warzywa w zalewie z soli, octu ryżowego, sosu sojowego lub marynowane w inny sposób stanowią nieodłączny element każdego posiłku. Tsukemono są bogate w witaminy, pobudzają działanie enzymów trawiennych oraz mają właściwości bakteriobójcze.

Ze słonym smakiem wiąże się również kolejna popularna japońska przyprawa – sos sojowy (shōyu). Wywodzi się on z Chin, gdzie w nieco odmiennej formie mógł być znany już około 1000 lat p.n.e. Początkowo dostępny był jedynie dla wąskiego grona odbiorców i dopiero w okresie Edo (1600-1868) zaczęto produkować go na masową skalę. Obecnie sos sojowy dzielimy na dwa podstawowe rodzaje: usukuchi oraz koikuchi. Pierwszy z nich jest delikatniejszy i ma mniej intensywny kolor, stąd też idealnie nadaje się do gotowania. koikuchi, natomiast jest bardzo mocny. Jedzenie skrapia się lub macza w nim tuż przed spożyciem. Używa się go również jako jednego ze składników dipów i dressingów.

Na ostro

Miłośnicy sushi bez problemu rozpoznają ostrą pastę o przyjemnym zielonym kolorze. To wasabi. Mimo, iż roślina ta należy do zupełnie innego rodzaju niż popularny w Polsce chrzan, to potocznie ze względu na podobieństwo smaku nazywa się ją japońskim chrzanem. Wasabi naturalnie rośnie wzdłuż górskich potoków. Jako przyprawę stosuje się korzeń tej rośliny, który bezpośrednio przed podaniem ściera się na metalowej tarce. Niestety w Polsce wasabi dostępne jest jedynie w postaci proszku lub pasty. Jest nieodłącznie związane z sushi i sashimi, używa się go również do przygotowywania sosów czy dipów.

Różne smaki

Do mniej znanych w Polsce przypraw stosowanych w kuchni japońskiej należą: mirin, karashi, shichimi oraz shiso. Wszystkie te dodatki są już dostępne w polskich sklepach specjalizujących się w sprzedaży żywności orientalnej. Mirin nazywany jest „słodką sake” (zawiera około 10-13% alkoholu). Używa się go głównie do gotowania, ale również jako jednego ze składników sosów i dressingów. Nadaje on potrawom delikatny, słodkawy smak. Dodany podczas smażenia pomaga uzyskać mięsu i rybom piękny kolor. Karashi przypomina w smaku ostrą, angielską musztardę. Najczęściej serwowane jest z rybną tempurą, gyōza (rodzaj pierożków) lub z potrawą oden (jednogarnkowe danie, serwowane głównie porą zimową). Shichimi to ostra w smaku mieszanka przypraw: pieprzu syczuańskiego, maku, ziarna sezamowego, imbiru, nori, shiso. Dodaje się ją do dań gotowanych w szczególności makaronów, mięs. Czasami przyprawa ta używana jest również do przygotowywania japońskich słodyczy. Shiso występuje w Japonii w dwóch odmianach. Jego właściwości dobrze oddaje polska nazwa – pachnotka. Charakterystyczną cechą tego zioła jest bowiem intensywny, orzeźwiający zapach. To właśnie tej roślinie zawdzięcza smak umeboshi – piklowana śliwka. Shiso jest również podawane z sashimi, dodaje się je do sosów, a także herbat.

Niestety żaden, nawet najbardziej obrazowo napisany tekst nie jest w stanie oddać zapachów i smaków. Entuzjastom kuchni japońskiej pozostaje zatem polecić jedyny i najbardziej sprawdzony sposób poznawania przypraw – degustację.

Tekst ukazał się na Ugotuj.to.

Cytrynowe cupcake’s

Kiedy na dworze brzydko i zimno, często myślimy o ciepłych krajach. Chyba nic tak się nie kojarzy z latem i ładną pogodą jak cytrusy. Zapraszam zatem do spróbowania pachnących wakacjami cupcake’s o orzeźwiającym, świeżym smaku.

Przepis na babeczki:

300 g mąki
100 g cukru
130 g masła
250 ml mleka
1 jajko
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka soli
sok z jednej cytryny
szczypta szafranu

Masło ucieramy z cukrem. Gdy jest puszyste, dodajemy jajko, mleko, szafran i sok cytrynowy. Na sam koniec wsypujemy mąkę, szafran oraz proszek do pieczenia. Bardzo ważne jest, by wszystko szybko wymieszać, w przeciwnym razie zrobi się zakalec. Ciasto rozlewamy do foremek i pieczemy w temperaturze 200 stopni przez 20-25 minut. Po upieczeniu zostawiamy do ostygnięcia.

Bita śmietana

100 ml śmietany kremówki 30% lub 36%
40 g cukru
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
skórka starta z jednej cytryny

Do naczynia wlewamy śmietanę, ekstrakt waniliowy oraz wsypujemy cukier i skórkę cytrynową. Całość ubijamy. Kiedy bita śmietana jest gotowa, nakładamy ją przy pomocy szprycy lub rękawa cukierniczego na ostudzone muffinki. Cupcakes możemy przyozdobić kolorową posypką albo kandyzowaną skórką pomarańczową lub cytrynową.

Rolowanki

Kuchnie azjatyckie to nie tylko potrawy na bazie ryżu, ryb i mięsa. Wśród mnogości dań znajdziemy również całą gamę przeróżnych przekąsek, które trafią w gust nawet najbardziej wybrednych smakoszy. Do najpopularniejszych należą roladki, przypominające cienkie krokiety. Najbardziej znanym przykładem tego typu potraw dostępnym w Polsce są wietnamskie sajgonki.

Made in Wietnam

Małe, roladki o różnych nadzieniach jadane są w wielu krajach azjatyckich, ale chyba najwięcej tego typu potraw oferuje kuchnia wietnamska. W Polsce bez względu na składniki i sposób przygotowania dania te określane są jednym słowem pochodzącym od Ho Chi Minh – miasta na południu Wietnamu, które do 1976 roku nosiło nazwę Sajgon. W kuchni regionu występuje wiele odmian tej przekąski. Mamy cha gio (w północnym Wietnamie mówi się na nie nem ran) z nadzieniem z mięsa i grzybów, owinięte w papier ryżowy. Popularnymi składnikami są również owoce morza, w szczególności kraby oraz krewetki. Możemy je zrobić też z kiełkami, kurczakiem czy tofu. Cha gio smaży się na głębokim oleju, dzięki czemu są chrupkie i złociste. Najlepiej smakują tuż po przygotowaniu i nie za bardzo nadają się do dłuższego przechowywania. Natomiast goi cuon serwujemy na zimno. Składniki tej przekąski bardzo podobne są do cha gio, ale nie jest ona smażona na głębokim oleju, przez co papier ryżowy jest delikatniejszy w smaku i lekko przebija przez niego nadzienie ukryte w środku. Goi cuon maczamy w ostrym sosie z orzeszkami ziemnymi.

Jajecznie

Na Wietnamie nie kończy się popularność tej przekąski. W Chinach możemy spróbować chunjuan przypominających goi cuon, jak również zasmakować w danjuan – krokiecikach zawiniętych w naleśnik z jajka, szczególnie popularnych w kuchni kantońskiej. W środku przekąski możemy znaleźć mięso, warzywa, a czasami nawet makaron. Z dodatkiem jajka przygotowuje się również lumpia – przystawkę popularną w Indonezji i na Filipinach. Potrawa ta została zainspirowana kuchnią chińską. Może być podawana na świeżo, jak również smażona na głębokim oleju. Lumpia występuje w różnych wariantach smakowych. Mamy przekąski warzywne, mięsne, a nawet owocowe, np. z dodatkiem banana. Małe krokieciki o różnych smakach, zarówno te smażone na głębokim oleju, jak i świeże pojawiają się też w menu mieszkańców Tajlandii, Kambodży czy Tajwanu. W zależności od miejsca pochodzenia ich przepisy zawsze są wzbogacane o lokalne produkty.

Goi cuon (Wietnam)

Składniki:

25 g makaronu ryżowego
100 g sałaty
1 ogórek
1 marchewka
50 g kiełków fasoli
200 g krewetek
papier ryżowy
kilka liści mięty

Ugotować krewetki oraz makaron ryżowy, który należy pokroić na krótkie 2-3 centymetrowe kawałki. Na płaskiej powierzchni rozłożyć arkusze papieru ryżowego, nałożyć na nie makaron, krewetki, cienko pokrojony ogórek, marchewkę, sałatę, liście mięty oraz kiełki i zawinąć tak, by powstały cienkie krokieciki. Podawać z ostrym sosem z orzeszkami ziemnymi.

Por pia tord (Tajlandia)

Składniki:

100 g makaronu ryżowego
20 g grzybów mung
150 g mielonej wieprzowiny
100 g krewetek
20 g kapusty
2 ząbki czosnku
1 łyżka korzenia kolendry
½ łyżki chilli
15 arkuszy papieru ryżowego
250 ml oleju do smażenia

Ugotować makaron ryżowy i pokroić na krótkie 2-3 centymetrowe kawałki. W moździerzu rozetrzeć czosnek z korzeniem kolendry. Mięso mielone, krewetki i zioła utarte w moździerzu wrzucić na patelnię i przesmażyć, po czym wymieszać z makaronem. Na płaskiej powierzchni rozłożyć arkusze papieru ryżowego, nałożyć nadzienie na środek i zawinąć tak, by powstały cienkie krokieciki. Następnie rozgrzewamy olej i smażymy każdą roladkę przez około 4-5 minut tak, by nabrała złocistego koloru. Po smażeniu osączamy i serwujemy. Por pia tord podajemy ze świeżymi warzywami.

Tekst ukazał się na Ugotuj.to.

Zielone trufle z herbatą matcha

zielone trufle z herbatą matchaJutro walentynki, jeśli ktoś ciągle szuka pomysłu na słodki i miły prezent to polecam zielone, rozpływające się w ustach trufle z dodatkiem sproszkowanej herbaty matcha. Są one bardzo szybkie w przygotowaniu. Własnoręcznie przygotowane trufle możemy zapakować do ozdobnych torebek plastikowych przewiązanych czerwoną wstążką.

Przepis na zielone trufle z herbatą matcha:

100 g białej czekolady
2 łyżeczki herbaty matcha
10 g masła
10 ml śmietanki kremówki 36%

Białą czekoladę łamiemy na małe kawałki i wrzucamy do miski. Wstawiamy miskę do garnka z gorącą wodą i czekamy, aż czekolada się rozpuści. Gdy czekolada zaczyna się rozpuszczać, dodajemy matchę. Całość mieszamy do uzyskania jednolitej masy. Następnie dodajemy śmietankę i masło, po czym dokładnie mieszamy. Masę rozlewamy do foremek na czekoladki, ostudzamy, a potem wstawiamy na 20-30 minut do lodówki. Jeśli nie mamy foremek, możemy z lekko przestudzonej masy uformować niewielkie kuleczki i wstawić je do lodówki na kilka minut. Później obtaczamy kulki w cukrze pudrze i pakujemy. Trufle są bardziej miękkie niż standardowe czekoladki, więc lepiej przechowywać je w lodówce.

Babeczki z syropem klonowym w dwóch wariantach

Babeczki z syropem klonowymSyrop klonowy jest bardzo popularny w kuchni północnoamerykańskiej. Stanowi dodatek do dań i deserów np. pancake – amerykańskich naleśników. Obecnie najbardziej kojarzony jest z Kanadą. Jest mniej kaloryczny niż miód i dobrze się go przechowuje. Ma słodki, aromatyczny smak oraz lekko karmelowy zapach. Poza naleśnikami jest wspaniałym dodatkiem do ciast. Świetnie komponuje się z tartami owocowymi, deserami z dodatkiem orzechów pecan czy babeczkami.

Przepis na babeczki z syropem klonowym wersja 1:

1 jajko
80 g mąki
4 łyżki wody
50 g cukru
pół łyżeczki proszku do pieczenia
syrop klonowy

Jajko ubijamy z wodą i cukrem. Później dodajemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia.  Przygotowaną masę rozlewamy do foremek. Następnie do każdej foremki z ciastem wlewamy łyżkę syropu klonowego i przy pomocy drewnianego patyczka lekko mieszamy. Babeczki pieczemy 13-15 minut w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni.

Przepis na babeczki z syropem klonowym wersja 1:

1 jajko
100 g mąki
9 łyżek mleka
50 g cukru
pół łyżeczki proszku do pieczenia
syrop klonowy

Ciasto przygotowujemy dokładnie tak, jak w wersji pierwszej. Różnica jest tylko w czasie pieczenia, który w tym przypadku wynosi 18-20 minut (w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni).

Walentynkowe, zielone ciasteczko

Już niedługo walentynki. Jedną z rzeczy, która idealnie oddaje nasze uczucia, jest własnoręcznie przygotowane jedzenie. Ja polecam zielone ciasteczko – oryginalny, słodki i ładny deser na wyjątkową okazję. Do jego przygotowania wykorzystujemy puszysty zielony biszkopt (przepis na niego pojawił się w poście o zielonej roladzie). Dodatkowo potrzebne nam będą: bita śmietana lub krem jeśli ktoś woli, wiórki czekoladowe (ja użyłam różowych o lekkim truskawkowym smaku) i dodatki (np. perełki, cukrowe serduszka). Jeśli mamy ochotę możemy dodać również owoce. Najlepiej sprawdzają się: truskawki, maliny, borówki amerykańskie czy jagody.

Pieczemy zielony biszkopt. Po ostygnięciu ciasta wykładamy je na blat stołu i odcinamy przypieczone brzegi tak, by placek miał kwadratowy kształt. Następnie tniemy go na równej wielkości prostokąty. Każdy prostokąt przecinamy po przekątnej jeszcze na pół tak, by otrzymać trójkątne biszkopciki. Jedno ciastko może się składać z 4-5 takich małych kawałków ciasta. Warstwy przekładamy bitą śmietaną (np. waniliową), możemy dodać do środka również owoce. Na samej górze przy pomocy rękawa cukierniczego (lub w domowych warunkach torebki plastikowej z naciętym rogiem) robimy różyczkę z bitej śmietany, którą ozdabiamy wiórkami czekoladowymi i innymi dodatkami. Ciastko podajemy schłodzone.

Zielona rolada

Zielona herbata matcha jest ciekawa w smaku oraz świetnie nadaje się jako dodatek do różnych potraw: sosów, dań obiadowych, napojów, a przede wszystkim łakoci. Przepisem na przepyszną, puszystą i lekką roladę o pistacjowym kolorze, chciałabym otworzyć nowy dział na blogu poświęcony właśnie deserom z zielonej herbaty. Zielona rolada to świetny deser zarówno zimowy jak i letni. Idealnie pasuje do aromatycznej kawy, czarki herbaty czy kieliszka białego półsłodkiego wina.

Przepis na zieloną roladę z herbatą matcha:

Ciasto

5 jajek
50 g cukru
100 g mąki
3 czubate łyżeczki herbaty matcha

Ubijamy jajka mikserem. Mieszamy 50 gram cukru z matchą i dodajemy do ubitych jaj. Na samym końcu dodajemy mąkę i dokładnie miksujemy. Na blaszce do pieczenia o wymiarach 30×40 cm układamy papier do pieczenia, a następnie wylewamy całą masę. Masę należy rozprowadzić równomiernie, by przyjęła kształt kwadratu. Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 200 stopni. Ciasto pieczemy 10 minut. Po ostygnięciu ciasta wykładamy je na blat stołu i odcinamy przypieczone brzegi tak, by placek miał kwadratowy kształt. Następnie nakładamy schłodzony krem na ciasto (możemy dodać również drobno pokrojone kawałki owoców lub wiórki czekoladowe) i zwijamy roladę. Roladę najlepiej podawać schłodzoną.

Krem

150 ml śmietany kremówki 36%
2 łyżeczki herbaty matcha
10 g cukru

Ubijamy mikserem śmietankę kremówkę z cukrem i matchą, aż powstanie jednolita masa. Wstawiamy do lodówki na kilka minut.

Zielona rolada z herbatą matcha, fot. Hanami®

Japońska zielona herbata

Wymieniając różne produkty, z jakich słynie Japonia, nie można nie wspomnieć o zielonej herbacie. Europejczykom roślina ta przywodzi na myśl pełne skupienia spotkania herbaciane odbywające się w skromnych, surowych pawilonach. Napój z liści herbacianych to tylko jedno z wielu zastosowań rośliny o wdzięcznej łacińskiej nazwie Camellia sinensis. Herbata nie jest wprawdzie produktem „made in Japan”, ale mimo to wywarła znaczący wpływ na kształtowanie się kultury i sztuki kulinarnej w Kraju Kwitnącej Wiśni.

Kontynentalny rodowód

Wszystko zaczęło się na północnym terytorium Birmy oraz w chińskich prowincjach Junnan i Syczuan, skąd wywodzą się pierwsze krzewy herbaciane. Najstarsze podania mówią, że Chińczycy znali herbatę już około trzytysięcznego roku przed naszą erą. Początkowo niezwykła roślina traktowana była jako lekarstwo, w szczególności jako remedium na apatie i niestrawność. W Japonii pojawiła się znacznie później, bo dopiero około szóstego wieku naszej ery, kiedy to przywieźli ją ze sobą mnisi buddyjscy. Uważano bowiem, iż napój z liści tej magicznej rośliny rozjaśnia umysł oraz pomaga odpędzić zmęczenie podczas medytacji. Jedną z osób, która przyczyniła się do rozpropagowania herbaty w Japonii, był mistrz zen Eisai. To właśnie on pod koniec dwunastego wieku sprowadził do Kioto ziarna krzewów herbacianych i rozsławił ten orientalny napój. Z czasem herbata przestała być tylko remedium na wszelkie dolegliwości. Stała się popularna również wśród arystokracji, wojowników, a nawet kupców.

Na co dzień i od święta

Ceremonia herbaciana (po japońsku sadō lub chanoyu), która tak bardzo fascynuje Europejczyków nie jest w kulturze japońskiej traktowana jako zagadnienie stricte kulinarne. W dużej mierze to również kategoria estetyczna, rodzaj filozofii oraz sposób na życie. To spotkanie gościa z gospodarzem, moment wyciszenia i refleksji. Aby móc przygotowywać w ten sposób herbatę potrzeba lat praktyki. Podczas chakai (spotkań herbacianych) każdy najdrobniejszy ruch czy gest ma znaczenie, a naczynia oraz sprzęty z góry ustalone miejsce. Podczas chanoyu pije się sproszkowaną zieloną herbatę, która nosi nazwę matcha. Jest ona przygotowywana z najmłodszych, najlepszych listków herbaty, co znacząco wpływa na jej cenę. Na co dzień Japończycy pijają inne gatunki herbat. Wśród nich króluje sencha. Dobra jakościowo herbata o aromatycznym smaku i przyjemnym słomkowym kolorze. Zaparza się ją w czajniczkach, po czym rozlewa do czarek lub kubeczków. Sencha ma bardziej wyrazisty smak niż chińskie zielone herbaty, stąd też zyskała sobie dużą popularność poza Japonią. Światowa moda na zieloną herbatę zrodziła się po publikacjach naukowych, opisujących jej niezwykłe właściwości zdrowotne. Napar herbaciany orzeźwia i lekko pobudza. Reguluje procesy trawienne, działa również bakteriobójczo. Pozytywnie wpływa na układ nerwowy, oddechowy i naczyniowy – regulując krążenie. Dzięki zawartości fluoru pomaga w zapobieganiu próchnicy. Poza tym dobroczynnie działa na urodę. Dzięki dużej ilości przeciwutleniaczy pozwala dłużej zachować młodość. Należy również dodać, że w porównaniu do wielu leków ten ma dodatkowo przyjemny smak i aromatyczny zapach.

Instrukcja obsługi

Zieloną herbatę trzeba jednak umieć odpowiednio przygotować. Każda jej odmiana wymaga bowiem innego sposobu podania. Gyokuro – najdroższa i najlepsza jakościowo japońska zielona herbata o bogatym smaku zalewana jest wodą o temperaturze 50-60 stopni. Innych zabiegów wymaga genmaicha (herbata z dodatkiem ziaren prażonego ryżu). Ją zaparzamy w wodzie o temperaturze 80-85 stopni. Sencha wymaga temperatury około 80 stopni. Natomiast hōjicha (skomponowana z palonych liści herbaty o nazwie bancha oraz łodyg) najlepiej smakuje przyrządzona w temperaturze 90-100 stopni. Aby wydobyć wszystko, co najlepsze z każdej z herbat, dobrze jest stosować się do wskazówek zawartych na opakowaniu. Obecnie szerokie zastosowanie znalazła również matcha. Podaje się ją jako składnik koktajli (w szczególności mlecznych). Dodaje do słodyczy w stylu europejskim oraz tradycyjnych japońskich deserów. Sproszkowana zielona herbata poza walorami smakowymi zapewnia podawanym potrawom przyjemny, pistacjowy kolor.

Matcha na zimno

1 łyżeczka herbaty matcha
200 ml zimnego mleka
kostki lodu

Herbatę matcha rozpuszczamy w mleku. Aby mieszanina miała jednorodną formę (bez grudek), najlepiej przygotować ją w blenderze lub przy pomocy mieszadła elektrycznego. Kiedy napój jest gotowy, dodajemy kostki lodu.

Tekst ukazał się na Ugotuj.to.