Projekt IDE TO POLAND/CERAMIC & FOOD ROUTE

W dniach 30 września –1 października 2021 roku w Pavilionie Hotelu Raffles Europejski Warsaw odbył się wernisaż prac ceramicznych przygotowanych przez światowych projektantów: Eimear Ryan, Goliat Dyevre, Zhuo Qi pod kreatywnym kierunkiem Mathilde Bretillot i Miśki Miller-Lovegrove.

To było dla mnie miła odmiana w pandemicznej rzeczywistości. Możliwość zobaczenia czegoś świeżego. Projektantom udało się odkryć nasze DNA. Świetnie wyczuli produkty, które są ważną częścią polskiego dziedzictwa kulinarnego. Były nawiązania do ogórków, jabłek, kapusty, miodu czy wódki. W wykonanych na tę okazję czarkach można było spróbować koktajlu przygotowanego przez food designera Marca Bretillot. Zrobiony był on na bazie Polskiej Wódki „EXQUISITE”, podany z musem ziemniaczano-śmietanowym oraz szczyptą kawioru z jesiotra. Jaki był cel projektu? Chyba najlepiej wyjaśni, to jego opis:

Pobyt grupy artystów w Polsce miał na celu stworzenie swoistego nomadycznego studia projektowego. We współpracy z miejscowymi twórcami w dziedzinie sztuki ceramicznej: Majolika Nieborów, Donde, Ceramika Mosko oraz Kolodziej Ceramika, przyniósł on efekt w postaci nowych dzieł sztuki użytkowej osadzonych w kontekście lokalnego dziedzictwa.

Jedną z inspiracji artystycznych stała się Polska Wódka – Chronione Oznaczenie Geograficzne oraz historia naczyń historycznie przeznaczonych do jej podawania. Inspiracją były polskie „przekąski” serwowane wraz z Polską Wódką podczas różnego rodzaju celebracji.

Wybrane formy ceramiczne powstałe podczas projektu
Wódka, kawior, ziemniaki
Koktajl na bazie Polskiej Wódki „EXQUISITE” podany z musem ziemniaczano-śmietanowym oraz kawiorem, fot. materiały prasowe

Zapach domu

Każdy dom ma swój zapach. Mój pachnie książkami, ciastem drożdżowym, cytrusami i kadzidłowcem. Trzy lata temu zaczęłam zastępować gotowe odświeżacze powietrza olejkami eterycznymi, później doszło jeszcze kadzidło olibanum. Głęboki, oczyszczający zapach utrzymuje się długo. Zazwyczaj odświeżam olibanum całe mieszkanie po sobotnim sprzątaniu, a następnie dokładnie wietrzę wszystkie pokoje. Zaletą kadzidła jest jego wydajność. Podobnie jest z olejkami eterycznymi. Starczają na długo, dodatkowo można je wykorzystać na wiele sposobów. Tymiankowy, z oregano i cytrynowy, to świetny zestaw do inhalacji podczas przeziębienia. Rozmarynowego używam do odświeżania powietrza, kiedy się uczę (wspomaga zapamiętywanie). Olejki cytrusowe, cynamonowy, goździkowy i z szałwii dodaję do kąpieli. Natomiast lawendowym skrapiam poduszeczki odświeżające do szaf. Niektórzy wykorzystuję olejki także do prania i nadawania zapachu domowym środkom czyszczącym.

Od początku mojej przygody z olejkami eterycznymi jestem wierna jednej marce, tej stworzonej przez Klaudynę Hebdę. Poza dobrej jakości produktami na jej blogu znajdziecie również wiele użytecznych porad dotyczących ich zastosowania.
Olibanum, Fot. Hanami

Wiosenne porządki

Na zewnątrz ciągle jeszcze zimno, ale ja czuję już nadchodzącą wiosnę. Ta pora roku, to dla mnie przede wszystkim czas porządków. Od ponad dwóch lat sukcesywnie staram się pozbywać przedmiotów, które nie są mi potrzebne i bardzo długo zastanawiam się zanim kupię coś nowego. Mimo że w szafach w każdej części domu zrobiło się dodatkowe miejsce, to mam wrażenie, że jeszcze długa droga przede mną.

Największą rewolucję ostatnio zrobiłam w dziale sprzętów kuchennych związanych z wypiekami. Ciasta oraz desery uwielbiam robić od zawsze i pewnie gdybym miała zawodowo zajmować się gotowaniem byłabym cukiernikiem. Kilkadziesiąt foremek, kilkanaście brytfanek i jeszcze więcej utensyliów do tortów angielskich, których ostatnio praktycznie nie robię. Po sprzątaniu wszystko, co najważniejsze zmieściło się na dwóch półkach. Tylko z ceramiką i kubkami jest mi trudno się rozstać.

Do świąt zostało jeszcze trochę czasu. Po kuchni czas przejrzeć szafy, powoli przygotować się do zmiany garderoby. Następny w kolejce czeka balkon, ale dopiero jak zrobi się trochę cieplej. Już nie mogę się doczekać aż zaczną kwitnąć poziomki.

Kwiaty, Fot. Hanami

Minimalizm, czyli o porządkowaniu kuchni

Tym razem nie będzie przepisu, chociaż i tak zahaczę o tematykę kuchenną. Uwielbiam oglądać zdjęcia eklektycznych czy barokowych wnętrz z milionem mebli, sprzętów, obrazków, obrazów i bibelotów. We własnym domu cenię jednak umiarkowanie. Wydawało mi się, że mam niewiele rzeczy, ale ostatnie trzy miesiące pokazały, że nie było to aż tak mało, jak myślałam.

Jakiś czas temu zaczęłam dokładniej przyglądać swojemu mieszkaniu i zastanawiać się nad przydatnością sprzętów i dodatków. Ponieważ dużo gotuję zaczęłam oczywiście od kuchni. Znalazło się tu wiele nieużywanych sprzętów (foremek do ciast, foremek do wykrawania, pojemników itp.). Na szczęście nie było nadmiaru produktów spożywczych. Prowadzę dość restrykcyjną politykę związaną z zakupami spożywczymi, której główny cel to niemarnowanie żywności. Przyznam jednak, że był taki moment, kiedy stwierdziłam że brakuje mi: robota kuchennego, wyciskarki do soków, ekspresu do kawy, porządnej maszynki do lodów, palnika… Opamiętałam się. Czasem wystarczy tylko porządnie zastanowić się nad tym czy coś, co chcemy kupić jest nam naprawdę potrzebne? Czy będziemy z tego często korzystać i czy mamy to gdzie postawić (większość maszynek do lodów, jakie mi się podobały miały wymiar 50 parę cm długości i 40 parę cm szerokości).

Sklepy i galerie kuszą mnogością towarów oraz atrakcyjnymi cenami (zaraz rozpocznie się szał letnich wyprzedaży), łatwo jest się zapomnieć i wrócić do domu z pełnymi siatkami. Bardzo sobie chwalę fakt, że nie znoszę chodzić na zakupy. Nie umiem nic wybrać, kiedy jest za dużo produktów, nie znoszę przymierzania, a najbardziej stania w długich kolejkach. Od kilku lat staram się kupować tylko to, co jest naprawdę potrzebne. Szukam rzeczy nietypowych, unikalnych (dodatki, ceramika), dobrej jakości. Część zastawy jest u mnie przechodnia, część od wielu lat pozostaje niezmienna. Wśród moich skarbów jest miseczka przywieziona z Bretanii ponad 15 lat temu, ceramika z Japonii i Korei, czy piękne formy, które wyszły z pod ręki polskich ceramików. Minimalizm ma też ogromne znaczenie praktyczne, znacznie skraca czas sprzątania!

Kawa, Fot. Hanami

Japońska zastawa stołowa cz.5

Jednym z najczęstszych skojarzeń z Japonią jest herbata. To trafne skojarzenie, bowiem mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni uwielbiają ten napój. Japonia również słynie z ceremonii herbacianej. Jest to ważny element kultury Archipelagu,  a równie ważne są naczynia do serwowania herbaty. Bez względu na to, czy pije się szybką senchę o poranku czy matchę podczas pełnego skupienia spotkania herbacianego, ważna jest odpowiednia oprawa.

Matchawan ume, Fot. Nagomi.pl

Chawan ume, Fot. Nagomi.pl

Kubeczek murasaki daruma, Fot. Nagomi.pl

Murasaki daruma, Fot. Nagomi.pl

Praktycznie do XV wieku herbatę pijano w Japonii w chińskich czarkach noszących nazwę tenmoku chawan. Później popularnością cieszyły się naczynia koreańskich mistrzów, aż wreszcie wraz z rozwojem ceremonii herbacianej pojawiły się rodzime typy ceramiki. Do picia matchi (mianownik matcha) – zielonej, sproszkowanej herbaty wysokiej jakości używanej głównie podczas ceremonii herbacianej (obecnie także do wyrobu słodyczy oraz deserów) korzysta się z naczyń o nazwie chawan („czarka do herbaty”). Najczęściej są to wyroby ceramiczne, których niezwykłe wzornictwo zachwyca ludzi w różnych zakątkach świata od wieków.

Czarka do senchi aki niebieska , Fot. Nagomi.pl

Czarka do senchi aki niebieska , Fot. Nagomi.pl

Współcześnie do codziennych herbat (np. herbaty bancha czy sencha) używa się z kubków noszących nazwę yunomi chawan lub po prostu yunomi. Są one węższe i wyższe od czarek do matchi, ale mają mniejszą pojemność niż ich europejskie odpowiedniki (około 150-200 ml). Yunomi mogą być proste albo bogato zdobione. Tak jak chawan pozbawione są ucha. Jednak obecnie japońskie zakłady ceramiczne wykonują w tradycyjnych technikach także naczynia wyglądające jak europejskie filiżanki. Herbatę sencha możemy też podawać w specjalnych czarkach, które są o połowę mniejsze od czarek na matchę.

Kyūsu i czarki, Fot. Nagomi.pl

Kyūsu i czarki, Fot. Nagomi.pl

Aby jednak herbata trafiła do jakiegokolwiek naczynia, trzeba ją najpierw zaparzyć (w Japonii zwyczajowo nie wrzuca się liści do czarek). W tym celu możemy skorzystać z różnego rodzaju czajników. Wyróżniamy ich trzy podstawowe typy. Pierwszym z nich jest dobin – czajnik używany do nalewania wrzątku, herbaty a także sake. Początkowo były one żelazne ale od końca okresu Muromachi (1333-1578) zaczęto wyrabiać je z ceramiki. Niewielkie czajniczki wykonane najczęściej z ceramiki noszą noszą nazwę kyūsu. Mogą mieć one standardowy uchwyt, tak jak ich europejskie odpowiedniki albo specjalną rączkę, za którą podnosi się naczynie. Ostatnim rodzajem czajników są yakan. Wyglądają one podobnie do dobin, ale robi się je z miedzi albo mosiądzu.

Inne teksty o tej tematyce:

Czarka i kubek, zbiory własne

Czarka i kubek, zbiory własne

Japońska zastawa stołowa cz.4

Różnorodność naczyń wcale nie ułatwia pracy osobie dbającej o oprawę stołu. Kształty, kolory, formy – komponowanie zastawy przypomina trochę misterne dobieranie elementów kimona. W całej tej mozaice sprzętów nie może zabraknąć miseczek. Temu jednemu polskiemu słowu odpowiada wiele japońskich terminów odnoszących się do różnych sprzętów.

Miska kingama nejiri, Fot. Nagomi.pl

Miska kingama nejiri, Fot. Nagomi.pl

Zacznijmy od najważniejszej funkcji, a mianowicie naczynia na zupę. Jego kształt określony jest przede wszystkim przez rodzaj serwowanych dań. Trzeba na początku wyjaśnić, że zupa japońska znacznie różni się od polskiej. Najczęściej jest to wywar, w którym pływa kilka większych kawałków wyjadanych przy pomocy pałeczek. Pozostały płyn wypija się unosząc naczynie do ust. Z tego też względu wan (tak określa się miseczkę na zupę) musi być niewielkich rozmiarów, by zmieściła się w dłoni, ma też przykrywkę. W wan podaje się również chawan mushi – potrawę gotowaną na parze, na bazie jajka z dodatkiem różnych składników. Miseczki do zupy występują najczęściej w dwóch podstawowych kształtach: pierwszy rodzaj jest szerszy i płytszy, drugi węższy i wyższy. Najczęściej są one lakowane, gdyż materiał ten jest wyjątkowo odporny na działanie kwasów czy tłuszczów.

Wan - miseczki do zupy, zbiory własne

Wan – miseczki do zupy, zbiory własne

Kolejnym rodzajem misek jest meshi chawan – miseczka na ryż. W Japonii biały ryż stawiany jest obok dania głównego (ryby lub mięsa) i miseczki na zupę. Obecnie najpopularniejsze są meshi chawan ceramiczne.

Miseczka do ryżu urushi, Fot. Nagomi.pl

Miseczka do ryżu urushi, Fot. Nagomi.pl

Wyrabia się je również z laki czy drewna. Miseczki używane są również jako naczynie na przystawki, słodycze, sosy, w większych możemy też podać mniejsze kawałki ryby czy mięsa, a także makarony.

Miseczka zielona, Fot. Nagomi.pl

Miseczka zielona, Fot. Nagomi.pl

Miska przypominająca naszą salaterkę nosi nazwę hachi, co pochodzi od sanskryckiego słowa patra (niestety mi trudno dostrzec analogię) i jest nierozerwalnie związana z kulturą buddyjską. Obecnie może mieć ona kształt kwadratu, liścia oraz kwiatu. Kiedy miska ma dziobek i służy do nalewania sosu, octu czy czasami sake, nazywa się ją katakuchi.

Niezwykle ciekawą miską jest subaribachi – ceramiczne naczynie służące jako moździeż lub miska do ukręcania ciasta. Występuje ona w komplecie z drewnianym lub ceramicznym wałkiem.

Inne teksty o tej tematyce:

Miseczka suribachi czarna, Fot.  Nagomi.pl

Miseczka suribachi czarna, Fot. Nagomi.pl

Japońska zastawa stołowa cz.3

Japońska zastawa stołowa jest bardzo zróżnicowana. Dobiera się ją do serwowanych dań, pory roku, okazji, a także gości, którzy będą uczestniczyć w spotkaniu. Różnorodność form i kształtów sprzętów jest oszałamiająca. Dziś chciałabym opowiedzieć o talerzach, w następnym tygodniu zajmiemy się miseczkami, a za dwa tygodnie sprzętami do herbaty. Cykl łączy się z konkursami, w których do wygrania będzie oryginalna japońska ceramika ufundowana przez firmę Nagomi. Życzę miłej lektury!

Talerz Seigan Yamane, Fot. Nagomi.pl

Talerz Seigan Yamane, Fot. Nagomi.pl

Talerz duży shino, Fot. Nagomi.pl

Talerz duży shino, Fot. Nagomi.pl

Talerze (jap. sara) towarzyszą Japończykom od najdawniejszych czasów. Pierwsze ceramiczne zaczęły być wytwarzane w okresie jōmon (XII tysiąclecie p.n.e. – ok. 400 r. p.n.e.). Od około 400 roku dużą rolę odgrywały płaskie okrągłe naczynia o nazwie kawarake, zaś w VIII wieku pojawiły się ban – tace na nóżkach, na których bezpośrednio serwowano jedzenie. Ban mogły również służyć, jako podstawka pod inne naczynia. Słowo sara odnosi się głownie do talerzy płaskich. W tradycyjnej japońskiej zastawie nie występowały talerze głębokie takie, jak te używane obecnie do zup w Polsce.

Zestaw do sushi happa, Fot. Nagomi.pl

Zestaw do sushi happa, Fot. Nagomi.pl

Omawiając talerze nie sposób zapomnieć o stereotypach. Europejczycy bardzo często wyobrażają sobie, że w Kraju Kwitnącej Wiśni używa się wyłącznie talerzy kwadratowych lub prostokątnych. Jest to mylne przekonanie. To na jakim talerzu zostanie podane jedzenie zależy od potrawy oraz sposobu jej aranżacji. Małe, duże, okrągłe, owalne, o nieregularnych kształtach, przybierające formę zwierząt, kwiatów czy liści – wybór jest ogromny. Dużo zależy też od innych potraw, jakie będą podawane podczas tego samego posiłku.

Talerzyk na sos w kształcie ryby buri, Fot. Nagomi.pl

Talerzyk na sos w kształcie ryby buri, Fot. Nagomi.pl

Bardzo trudno określić szczegółowe zasady dotyczące, tego co serwuje się na płaskich talerzach. Dominuje zasada, że tych dużych używa się głównie do podawania jedzenia w dużych kawałkach (np. ryb, owoców morza, mięsa), chociaż tego typu produkty możemy podać też w odpowiedniej wielkości miskach. Na mniejszych serwujemy słodycze, przystawki (ale raczej takie składające się z większych kawałków). Małe, okrągłe sara spotkamy w wielu lokalach typu kaiten zushi (sushi, przesuwające się na metalowej taśmie). Układa się na nich niewielkie porcje jedzenia (np. nigiri zushi po dwie sztuki).

Talerzyk deserowy haiyu, Fot. Nagomi.pl

Talerzyk deserowy haiyu, Fot. Nagomi.pl

Talerzyki pomagają również w rozliczeniu klienta, bowiem ich kolor odpowiada cenie danej grupy przekąsek. W lepszych restauracjach serwujących tę najbardziej rozpoznawalną potrawę kuchni Nipponu, jeśli sushi serwowane jest na talerzu, to może być on w różnych kształtach. Bez względu na rodzaj lokalu zawsze podawane są też niewielkie, płaskie sara (albo małe miseczki), na które nalewa się sos sojowy towarzyszący sushi czy sashimi. Tenpurę – owoce morza lub i warzywa smażone w głębokim oleju – często jada się na kwadratowych lub okrągłych talerzach tworzących komplet z miseczką na sos. Sara mogą posłużyć również do serwowania dań z makaronem, w szczególności jeśli jest on smażony i z dodatkiem sosu. Ponadto można je wykorzystać do prezentacji łakoci.

Za tydzień kolejna część serii o zastawie, a już jutro pierwszy konkurs.

Inne teksty o tej tematyce:

Zestaw naczyń do tenpury, Fot. Hanami®

Zestaw naczyń do tenpury, zbiory własne.

Japońska zastawa stołowa cz.2

W pierwszej części tekstu pisałam o podstawowych kwestiach, jakimi Japończycy kierują się przy wyborze odpowiedniej zastawy. Dziś będzie więcej o materiałach. Wśród mnogości japońskich naczyń najpopularniejsze są: sprzęty drewniane, ceramiczne oraz pokryte laką.

Drewno od wieków było jednym z częściej używanych przez człowieka surowców. W Japonii wykonuje się z niego przede wszystkim pałeczki, patyczki do jedzenia niektórych tradycyjnych słodyczy, miski, talerzyki. Najczęściej używany jest bambus. Jednym z ciekawych sposobów serwowania jedzenia jest podawanie małych przystawek czy deserów w zielonym kolanku bambusa. W Kraju Kwitnącej Wiśni współcześnie rzadko korzysta się z liści, dawniej też używano ich raczej do pakowania produktów na wynos niż jako zastawę.

Laka nieodzownie kojarzy się z orientem. Jest to barwiona żywica sumaka lakowego popularna zarówno w Japonii jak i Chinach. Występuje najczęściej w dwóch kolorach – czerwonym oraz czarnym. Pokrywa się nią talerze, miseczki do zupy, tace, kubki, naczynia na słodycze oraz wszelkie pudełka na jedzenie. Często łączy się ją z macicą perłową oraz ze złoceniami. Laka jest pięknym, ale też bardzo delikatnym materiałem. Z pokrytych nią naczyń można jeść tylko pałeczkami (nóż i widelec trwale uszkadzają powłokę), nie nadaje się też do mycia w zmywarce. Niedogodności te rekompensuje jej piękno i elegancja.

Mówiąc o naczyniach z Kraju Kwitnącej Wiśni bardzo często błędnie wszystko nazywa się japońską porcelaną, podczas gdy większość to wyroby, do produkcji których nie używa się glinki kaolinowej. Japońska ceramika jest ciężka i nieprzezroczysta. Może być surowa albo szkliwiona. Praktycznie do XVI wieku Japończycy sprowadzali naczynia z Chin. Boom na rodzimą ceramikę rozpoczął się wraz z rozwojem ceremonii herbacianej. Jest wiele stylów ceramicznych. Jednym z pierwszych i cieszących się niesłabnącą popularnością do dziś jest raku. Naczynia wykonane w tej technice najczęściej są bardzo ciemne oraz surowe, co spowodowane jest tym, że rozgrzaną formę wyjmuję się z ognia po czym poddaje redukcji (w wodzie czy trawach). Moimi faworytami są style: oribe oraz shino. Pierwszy z nich pochodzi o imienia mistrza ceremonii herbacianej – Furuty Oribe. Zielony kolor uzyskany przy pomocy domieszki miedzi jest ożywiającym i ciekawym wyróżnikiem tej ceramiki. Ceramika shino ma różne kształty i wielkości, najbardziej ceniona jest ta o zabarwieniu lekko czerwonym. Elementy ozdobne z reguły przedstawiają strumienie, zarysy gór, źdźbła trawy czy drzewa, zaś biel szkliwienia często porównywana jest do pierwszego śniegu i jest dystynktywną cechą tej ceramiki. To właśnie w tym stylu udało się po raz pierwszy uzyskać Japończykom białe szkliwienie. Jeszcze inne są naczynia w stylu bizen. Charakteryzuje je brak szkliwienia, szorstkość, surowość oraz czerwono-brązowa, ziemista kolorystyka.

Umiejętne dopasowanie  typów naczyń wykonanych z różnych materiałów jest przejawem dobrego gustu oraz obycia. Odpowiednia oprawa stołu ma bowiem duży wpływ na atmosferę przy stole oraz poprawia odbiór jedzenia.

Inne teksty o tej tematyce: