Makaroniki z zieloną herbatą

Już niedługo Mikołajki. Nic tak nie cieszy jak mały, słodki pakuneczek wykonany przez rodzinę czy przyjaciół. Od jakiegoś czasu obdarowuję najbliższych i znajomych własnoręcznie przygotowanymi, prezentami. Gotowanie sprawia mi przyjemność, więc dzielenie się jedzeniem jest jak najbardziej naturalne. Jeśli komuś brakuje pomysłu na mikołajkowy podarunek polecam upiec małe makaroniki z matchą (zielona sproszkowana herbata). Opakowane w papier, przezroczystą folię czy obwiązane kolorowymi tasiemkami zapewne ucieszą obdarowywaną osobę. Dodatkowo ich kolor i kształt (gwiazdki) będzie miłym wstępem do nadchodzących świąt pachnących choinką.

Makaroniki z zieloną herbatą – przepis:

100 g migdałów
3 białka
100 g cukru pudru
2 łyżeczki zielonej sproszkowanej herbaty matcha

Składniki muszą być w temperaturze pokojowej, a jajka nie mogą być bardzo świeże. Migdały przy pomocy blendera przerabiamy na mączkę migdałową (z dodatkiem 1 łyżki cukru pudru). Białka ubijamy na sztywną pianę. Następnie, powoli dodajemy cukier oraz sproszkowaną zieloną herbatę i dokładnie ubijamy. Na sam koniec dosypujemy mączkę migdałową i mieszamy szpatułką. Gotową masę przekładamy do szprycy lub rękawa cukierniczego i na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia robimy gwiazdkowe makaroniki o średnicy 2-2,5 centymetra. Trzeba pamiętać o zachowaniu odstępów. Makaroniki odstawiamy na 30 minut, aby obeschły. Później wstawiamy je do piekarnika rozgrzanego do 150 stopni na 10-13 minut. W moim piekarniku musiałam piec je trochę dłużej.

Makaroniki z zieloną herbatą

Sernik z zieloną herbatą

Mam straszną słabość do deserów z zieloną herbatą. Nie wiem, czy wynika to z samego smaku, czy połączenia smaku z przecudnym, pistacjowym zielonym kolorem. Bez względu na powód, matcha (sproszkowana zielona herbata) regularnie gości w mojej kuchni i na talerzach przyjaciół oraz znajomych.

Sernik z zieloną herbatą – przepis:

Spód sernika:

170 g ciastek owsianych
70 g masła

Ciastka miksujemy w blenderze, a następnie wsypujemy do miski z rozpuszczonym masłem. Całość dokładnie mieszamy po czym wykładamy na dno formy.

Masa serowa:

1000 g sera do sernika
150 g cukru
200 ml śmietany kremówki 36%
3 jajka
2 łyżki mąki ziemniaczanej
15 g herbaty matcha

Ser mieszamy z cukrem, jajkami, śmietaną kremówką oraz mąką ziemniaczaną. Na sam koniec dodajemy sproszkowaną zieloną herbatę i ponownie miksujemy, tak by nie było żadnych grudek. Masę wylewamy do formy z uprzednio przygotowanym spodem z ciastek. Sernik pieczemy przez 85-90 minut w piekarniku rozgrzanym do 165 stopni. Gotowe ciasto możemy ozdobić lukrem plastycznym.

Sernik z zieloną herbatą

Zielone trufle z herbatą matcha

zielone trufle z herbatą matchaJutro walentynki, jeśli ktoś ciągle szuka pomysłu na słodki i miły prezent to polecam zielone, rozpływające się w ustach trufle z dodatkiem sproszkowanej herbaty matcha. Są one bardzo szybkie w przygotowaniu. Własnoręcznie przygotowane trufle możemy zapakować do ozdobnych torebek plastikowych przewiązanych czerwoną wstążką.

Przepis na zielone trufle z herbatą matcha:

100 g białej czekolady
2 łyżeczki herbaty matcha
10 g masła
10 ml śmietanki kremówki 36%

Białą czekoladę łamiemy na małe kawałki i wrzucamy do miski. Wstawiamy miskę do garnka z gorącą wodą i czekamy, aż czekolada się rozpuści. Gdy czekolada zaczyna się rozpuszczać, dodajemy matchę. Całość mieszamy do uzyskania jednolitej masy. Następnie dodajemy śmietankę i masło, po czym dokładnie mieszamy. Masę rozlewamy do foremek na czekoladki, ostudzamy, a potem wstawiamy na 20-30 minut do lodówki. Jeśli nie mamy foremek, możemy z lekko przestudzonej masy uformować niewielkie kuleczki i wstawić je do lodówki na kilka minut. Później obtaczamy kulki w cukrze pudrze i pakujemy. Trufle są bardziej miękkie niż standardowe czekoladki, więc lepiej przechowywać je w lodówce.

Walentynkowe, zielone ciasteczko

Już niedługo walentynki. Jedną z rzeczy, która idealnie oddaje nasze uczucia, jest własnoręcznie przygotowane jedzenie. Ja polecam zielone ciasteczko – oryginalny, słodki i ładny deser na wyjątkową okazję. Do jego przygotowania wykorzystujemy puszysty zielony biszkopt (przepis na niego pojawił się w poście o zielonej roladzie). Dodatkowo potrzebne nam będą: bita śmietana lub krem jeśli ktoś woli, wiórki czekoladowe (ja użyłam różowych o lekkim truskawkowym smaku) i dodatki (np. perełki, cukrowe serduszka). Jeśli mamy ochotę możemy dodać również owoce. Najlepiej sprawdzają się: truskawki, maliny, borówki amerykańskie czy jagody.

Pieczemy zielony biszkopt. Po ostygnięciu ciasta wykładamy je na blat stołu i odcinamy przypieczone brzegi tak, by placek miał kwadratowy kształt. Następnie tniemy go na równej wielkości prostokąty. Każdy prostokąt przecinamy po przekątnej jeszcze na pół tak, by otrzymać trójkątne biszkopciki. Jedno ciastko może się składać z 4-5 takich małych kawałków ciasta. Warstwy przekładamy bitą śmietaną (np. waniliową), możemy dodać do środka również owoce. Na samej górze przy pomocy rękawa cukierniczego (lub w domowych warunkach torebki plastikowej z naciętym rogiem) robimy różyczkę z bitej śmietany, którą ozdabiamy wiórkami czekoladowymi i innymi dodatkami. Ciastko podajemy schłodzone.

Zdrowa kuchnia japońska

Nie od dziś wiadomo, że to jak się odżywiamy, wpływa na nasze zdrowie i samopoczucie. Wszystko, co jemy zależy od dostępności produktów, klimatu, wyznawanej religii i przynależności kulturowej. Dieta Eskimosa z Grenlandii będzie inna niż Francuza z Prowansji. Nasze przyzwyczajenia żywieniowe często bywają przedmiotem badań. Uczeni sprawdzają, ile jemy, co z czym łączymy. Porównują diety z różnych krajów i oceniają je. W tego typu badaniach szczególnie dobrze wypada japońskie jedzenie.

Klucz do długowieczności

Japonia już od wielu lat jest w czołówce krajów, które mogą poszczycić się najdłuższą średnią życia swoich obywateli, która wynosi obecnie dla mężczyzn 79 lat, a dla kobiet 86 lat. Jeśli weźmiemy pod uwagę wysoki stopień zagęszczenia ludności na Archipelagu Japońskim, urbanizację i zanieczyszczenie środowiska jest to naprawdę świetny wynik. W dużej mierze Japończycy osiągnęli to dzięki odpowiedniemu odżywianiu. Bowiem od kilkunastu lat zwraca się szczególną uwagę na niezwykłe właściwości kuchni japońskiej.

Japońskie kobiety nie starzeją się i nie tyją

Tak właśnie brzmi tytuł książki napisanej przez Naomi Moriyamę oraz Williama Doyle’a i traktującej o japońskim sposobie odżywiania się. Autorka podpiera się badaniami naukowymi według których w japońskim społeczeństwie tylko 3% kobiet cierpi na otyłość. Cóż zatem jadają mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni? Odpowiedź jest prostsza niż można byłoby się spodziewać. Przede wszystkim japońska dieta bogata jest w białko. W codziennym jadłospisie są w dużych ilościach ryby i owoce morza. Nie można sobie bowiem wyobrazić kuchni japońskiej bez dashi, czyli bulionu rybnego, który stanowi podstawę wielu zup, dań jednogarnkowych czy sosów. Bogatym źródłem białka jest również soja. Jada się ją gotowaną, a także przerabia na inne produkty spożywcze, takie jak pasta miso czy serek sojowy tōfu. Soja zawiera dużo błonnika dzięki czemu poprawia przemianę materii. To źródło witaminy E, biotyny, witamin z grupy B, potasu, wapnia, magnezu, fosforu, żelaza i cynku. Od kilkunastu lat wykorzystuje się ją również w preparatach likwidujących objawy menopauzy. Wiele walorów zdrowotnych ma też zielona herbata zawierająca katechiny. Występują one w prawdzie w wielu roślinach, np. w brokułach, marchwi czy szpinaku, jednak to liście herbaty zawierają ich najwięcej. Regularne picie zielonej herbaty zapobiega chorobom układu krążenia, działa antynowotworowo, wzmacnia odporność i opóźnia starzenie organizmu. Po katechinach przyszła w Japonii moda na sezaminy, substancje obecne w ziarnach sezamu. Wprawdzie roślina ta znana jest i stosowana w kuchni japońskiej od setek lat, ale sezaminy to stosunkowo niedawne odkrycie, które przyczyniło się znacznie do jeszcze szerszej popularyzacji produktów z różnymi odmianami sezamu (w szczególności z czarnym sezamem). Szalenie modne stały się desery z dodatkiem kuro goma (czarny sezam) takie jak: lody (o ciekawym szarym kolorze) czy czarne ciasteczka i ciasta. Istotne znaczenie w diecie japońskiej ma również ryż. Jest on spożywany kilka razy dziennie, przez co stanowi jeden z fundamentów kuchni Kraju Kwitnącej Wiśni. Wyspiarze jadają go o różnych porach, na śniadanie z surowym jajkiem, na obiad i kolację z rybą, owocami morza czy mięsem.

Nie tylko zdrowe produkty

W kuchni japońskiej ważnej jest nie tylko co, ale również jak, się je. Przede wszystkim dieta mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni bogata jest w potrawy gotowane, grillowane i pieczone. Japończycy o wiele rzadziej smażą na głębokim oleju. Nie używają też tak dużo tłuszczów zwierzęcych jak Europejczycy. W ich jadłospisie nie brakuje też produktów serwowanych na surowo. Wszystko to sprawia, że japońskie jedzenie jest niskokaloryczne. Kolejna zasada odnosi się do świeżości. Mimo rozwoju technik przechowywania żywności, w Japonii ludzie przyzwyczajeni są do jedzenia produktów, w momencie, gdy są one najlepsze i najzdrowsze, czyli kiedy jest na nie sezon. Tyczy się to zarówno ryb, owoców morza jak i warzyw. Styczeń to miesiąc kałamarnic i glonów wakame. W lutym wyspiarze zajadają się rybą buri (seriola olbrzymia), w marcu przepysznymi pędami bambusa, a w kwietniu młodymi węgorzami i sardynkami. Majowym przysmakiem są ogórki, czerwiec to miesiąc jabłek, a lipiec makreli. W sierpniowych potrawach nie może zabraknąć szpinaku i marchwi. We wrześniu królują na stołach bakłażany oraz kasztany, a w październiku grzyby enokitake. W listopadzie najlepiej smakuje anago (węgorz morski), suszone wiórki tykwy oraz fasola azuki natomiast w grudniu często serwuje się karasie. Kolejną ważną kwestią w japońskiej kulturze żywieniowej jest nieprzejadanie się. Mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni uważają, że lepiej zjeść nieco mniej. Wtedy nie tylko będziemy zdrowsi, ale również pełniej zapamiętamy smak serwowanych podczas posiłku potraw.